niedziela, 23 października 2011

Ognisko







Mam nadzieję, ze nie było to ostatnie ognisko w tym roku. Co prawda było chłodno, ale udało nam się wysiedzieć do zachodu słońca, kiedy to temperatura zblizała się do zera i niebo zmieniało kolory. Chciałabym juz mieszkac na wsi, moze od grudnia, jak otworzą nasz odcinek autostrady A2 i bedzie mozna łatwo się do nas dostać. A następne ognisko moze w Sylwestra:) Juz dwa razy udało nam się  witać Nowy Rok na śniegu, przy ognisku.
Posted by Picasa

piątek, 21 października 2011

Torebka



Zaszalałam ostatnio i sprawiłam sobie torebkę. Nie byłoby moze nic dziwnego w tym fakcie, gdyby nie jej kolor. Kto mnie zna, to wie, ze jezeli chodzi o ubranie, to chodze najczesciej w zestawie: bez biel braz lub szary biel jeans ewentualnie jakies dodatki w kolorze śliwki lub zgniłej zieleni a tu takie zaskoczenie :)
Torebka pasuje do obu zestawów, zreszta zawsze sie smieję, ze nawet, jakbym po ciemku ubranie z szafy wyciagała, to i tak wszystko by do siebie pasowało, bo mam w ogromnej większości ubrania jednokolorowe w zblizonej gamie kolorystycznej, wiec nie ma problemu wpadki. Kupując tę torebkę miałam ochotę na odrobinę szleństwa :)
Posted by Picasa

czwartek, 20 października 2011

Zwierzęta







Zaniedbałam ostatnio bloga, bo od dwóch tygodni zmagamy sie z chorobą naszego najstarszego psa. Miał operację guzów rakowych i o ile rana w pachwinie goi sie dobrze, to na przedniej łapie nie chce się goić, wiec dodatkowe antybiotyki i ogólne pilnowanie psa, co sprowadza sie do tego, ze pomieszkuję na wsi. Jakby mało bylo przezyc z jednym stworem to 10 dni temu pod nasz dom podszedł kot, schowal sie przy drewnie i nie chciał odejść. Widać było, ze jest bardzo chory, bo mial katar. Na dyzurze został mąz, dał mu mleka, kotek troche pochlipał i wrócil pod drewno, gdzie mąz juz przyszykował mu prowizoryczne legowisko, a ja na drugi dzien mialam pojechac z nim do weterynarza. Wieczorem męzowi zrobiło sie szkoda kotka, bo zaczęło sie robić bardzo zimno, wiec zabral go do pralni. Okazało się, ze stan kota jest niemalze agonalny,był potwornie wyglodzony. W poniedziałek zabrałam go do weterynarza, gdzie dostał zastrzyki, a ja co trzy godziny podawałam jej (okazało się, ze to ona) kleik ryzowy przy pomocy kroplomierza. juz wieczorem zaczeła sama jesc i z dnia na dzien bylo z nią coraz lepiej. Jest to młoda kicia ok 7 miesięczna. Zdjęcie bylo zrobione tydzien po uratowaniu kotki. Nadal jest z nami, musi sie dobrze odzywić, po czym zostanie zaszczepiona i w odpowiednim czasie wysterylizowana i... zamieszka w naszej firmie, bo mąz bardzo sie do niej przywiązał i nie chce jej oddac, a i ona bardzo do niego lgnie. Tak więc mamy dwa psy i trzy koty.
Jak spałam na wsi pilnujac rekonwalescentów, to rano nad stawem dostrzegłam czaplę polujacą na nasze rybki, a po jedzeniu, jak wzeszło słońce łapała jego pierwsze promienie.
Posted by Picasa