poniedziałek, 7 listopada 2011

Casino Barona, czyli bonusik z USA


Będąc w San Diego odwiedziłam Casino. Znajdowało się ponad pól godziny jazdy od SD. Czułam się tam, jak w supermarkecie, pełno światła, ludzie bardzo swobodnie poubierani, nie to, co w kasynach w Europie np. na Słowenii, gdzie trzeba było mieć strój wieczorowy, aby w ogóle tam wejść. Tu mozna było we wszystkim , nawet w piżamie, podobno takie przypadki się zdarzały :) Postanowiliśmy zaszaleć i wydac po 20 $ na głowę, mnie spodobały się automaty z owocami, nawet trochę byłam do przodu, postanowiłam zmienić maszynę i myslałam, że jak do tej pory stawką jest 1 cent, niestety stawka wynosiła 1 $, wiec szybko  przegrałam swoje 20 $ oraz to, co wygrałam. Kuzynka wyszła kilkanascie dolarów do przodu, jaj mąż stracił kilka. Wniosek: nie nadaję się do kasyn :) Ale, jak szybko przegrałam, to miałam okazję pooglądać sobie starsze panie klikające na tych automatach a zapłata automatycznie schodziła im z kart, które plastikową spiralką miały przytroczone do ubrania :) 
Posted by Picasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz